W związku z klęską wielkich pożarów w Australii przeprowadzono bezprecedensową akcję ratowania przed zagrożeniem ostatniego na świecie siedliska sosny wolemii (Wollemia nobilis), gatunku sprzed 150 milionów lat – odkrytego przez naukowców zaledwie 24 lata temu.
Akcja ta, określona przez australijskie władze jako „tajna misja”, została przeprowadzona w bliżej niesprecyzowanym miejscu w jednym z kanionów w Górach Błękitnych na północny zachód od Sydney – poinformował minister energii i środowiska stanu nawiedzonego przez olbrzymie pożary lasów w Nowej Południowej Walii Matt Kean.
„To zupełnie bezprecedensowa akcja ochrony środowiska” – powiedział minister.
Sosna wolemia, zwana „drzewem-dinozaurem”, to gatunek araukariowatych, który przetrwał na ziemi przypuszczalnie 200 mln lat. Został odkryty w jednym z kanionów Gór Błękitnych. Żywe drzewa, które uchroniła przed ogniem akcja zorganizowana przez władze australijskie, mają kolumnowy pokrój, do 35 m wysokości i zaledwie 65 cm średnicy.
„Ogień przeszedł przez okoliczne tereny, było wiele dni skrajnego napięcia, ale operacja zakończyła się nadzwyczajnym sukcesem” – oświadczył Matt Kean.
Po odkryciu pradawnego gatunku sosny jej siewki zostały rozesłane do ogrodów botanicznych na całym świecie w celu zachowania gatunku.
W szalejących od października pożarach australijskich lasów straciło życie 28 osób. Ogień zniszczył ponad 2000 domów i roślinność na powierzchni 10 mln hektarów, odpowiadającej powierzchni Portugalii lub Korei Południowej. Zginęło do miliarda zwierząt, a wiele gatunków jest zagrożonych wyginięciem.
Źródło: PAP.